Faworki to jeden z moich smaków dzieciństwa i najlepszych wspomnień związanych z mamą. Kiedy w kuchni było słychać dudnienie – od razu wiedziałyśmy z siostra, że będą faworki. A wszystko dlatego, że ciasto trzeba uderzać wałkiem, ile sił starczy. Wtedy będzie dobrze napowietrzone, chrust będzie kruchy, chrupiący, z charakterystycznymi bąbelkami.
Tak też było u mnie wczoraj. Energia poszła w napowietrzanie ciasta!
A potem wspólne zawijanie ciasta.. jak w dzieciństwie z mamą.. Mnie to odpręża, ale trzeba sobie zabezpieczyć 2-3h na te przyjemności.
Karnawał i Tłusty Czwartek to jedyny czas w roku, kiedy faworki królują u nas na stole..
Z podanych składników wyjdzie wam dużo.. bardzo dużo faworków – u mnie 5 dużych talerzy, ale uwierzcie mi – znikają szybko!
Składniki:
✔️ 350g mąki pszennej uniwersalnej
✔️ 5 żółtek i 1 całe jajko
✔️ 40g drobnego cukru
✔️ 60ml kwaśnej śmietany
✔️ 15ml wódki lub spożywczego spirytusu (wtedy tłuszcz nie wsiąka w ciasto)
✔️ Olej rzepakowy do smażenia
Wszystkie składniki na ciasto zagnieść, dobrze wyrobić (może to zrobić robot kuchenny), a następnie uderzać w nie mocno wałkiem przez 10 minut. Ciasto zrobi się mięciutkie i elastyczne. Odciąć ¼ i rozwałkować na bardzo cienki placek. Pozostałe ciasto przykryć miską, aby nie wyschło.
Ciasto pokroić na paski (radełkiem, albo tak jak ja – nożykiem do pizzy) i podzielić na mniejsze kawałki. W każdym zrobić nacięcie i wywijać (przełożyć jeden koniec przez dziurkę). Zostawić na chwilę, aby lekko przeschły.
W tym czasie rozgrzać w szerokim garnku olej, ale nie doprowadzać do wrzenia. Utrzymywać temperaturę na średnim ogniu. Smażyć w głębokim tłuszczu, po kilka sekund z każdej strony (do zrumienienia) i przekładać na talerz, posypać cukrem pudrem.
Smacznego!